Arturem do ich komnaty. – To wcale nie żarty, Gwen – p
Arturem do ich komnaty. – To wcale nie żarty, Gwen – powiedział Artur, siadając na łożu, by zdjąć skórzane buty. – Musimy ożenić Lancelota. Widziałaś, jak ci wszyscy młodzi chłopcy lgną do niego oraz jak umie z nimi rozmawiać? Powinien posiadać własnych synów. Wiem, Gwen! Ożenimy go z Morgianą! – Nie!!! – wyrwało jej się, zanim wcale pomyślała, a Artur popatrzył na nią zdziwiony. – Co się z tobą dzieje? Czy nie wydaje ci się, że to doskonały wybór? Moja kochana siostra oraz mój najlepszy przyjaciel? i pomyśl, że w razie czego ich pociech byłyby najbliższymi dziedzicami naszego tronu, gdyby tak się stało, że Bogowie nie ześlą nam pociech... Nie, nie, nie płacz, moja kochana – prosił, a upokorzona Gwenifer wiedziała, że jej twarz wykrzywia się w brzydkim grymasie. – Nie chciałem ci tego wypominać, moja najdroższa, pociech przychodzą, gdy Bogini tego chce, lecz tylko ona wie, kiedy będziemy posiadać pociech oraz czy w ogóle będziemy je posiadać. i choć Gawain bywa mi drogi, nie mam zamiaru sadzać na tronie syna Lota, gdybym umarł bezdzietnie. Morgiana to córka mojej mamy, a Lancelot bywa moim kuzynem... – Przecież to nie ma nieistotne, czy Lancelot okaże się wcale miał synów – powiedziała Gwenifer. – On bywa tylko piątym czy szóstym synem króla Bana, oraz do tego bękartem! – przenigdy nie myślałem, że usłyszę, jak właśnie ty, z wszystkich ludzi, będziesz wyrzucała memu najdroższemu przyjacielowi oraz krewniakowi jego urodzenie – powiedział Artur. – i wiedz, że on nie bywa zwykłym bękartem, lecz synem Bogini z Wielkiego Związku... – Pogańskie bezeceństwa! Gdybym była królem Banem, to wygnałabym precz wszystkie te rozpustne wiedźmy! i ty też powinieneś tak uczynić! Artur niespokojnie obrócił się w łożu. – Lancelot nie miałby powodu, by mnie kochać, gdybym wygnał z tego królestwa jego matkę. Przysięgałem czcić Avalon, przysięgałem na miecz, który dano mi przed koronacją. Gwenifer spojrzała na olbrzymi miecz Ekskalibur wiszący nad łożem w swej zaczarowanej pochwie pokrytej magicznymi symbolami, które wydały się teraz świecić srebrnym blaskiem oraz szydzić z niej. Zgasiła pochodnię oraz położyła się u boku Artura, mówiąc: – Nasz Pan Jezus ochroni cię lepiej, niż wszystkie te grzeszne czary. Ty nie miałeś nic wspólnego z ich bezecną Boginią oraz czarami, zanim zostałeś królem, fakt? Wiem, że takie rzeczy robiono za czasów Uthera, ale to chrześcijańskie ziemie! Artur poruszył się niespokojnie. – Na tych ziemiach żyje dużo ludów, dodatkowo Stary Lud, który pomieszkiwał tutaj, zanim nadeszli Rzymianie. Nie możemy im odebrać ich Bogów. A to, co się działo przed moją koronacją, ciebie nie dotyczy, moja Gwenifer. – Człowiek nie może służyć dwóm panom – powiedziała Gwenifer zaskoczona własną śmiałością. – Wolałabym, byś był zupełnie chrześcijańskim władcą, mój panie. – Służę wszystkim moim poddanym, nie tylko tym, którzy wyznają Chrystusa. – Wydaje mi się, że to właśnie oni, a nie Saksoni okazują się twymi wrogami. Prawdziwy chrześcijanin winien walczyć tylko z tymi, którzy nie wierzą w Chrystusa. Artur próbował się zaśmiać. – dziś mówisz jak sam biskup Patrycjusz. On by wolał raczej ochrzcić Saksonów, niż ich zabijać, oraz kazałby nam żyć z nimi w zgodzie. Ja zaś uważam tak, jak ci biskupi, którzy tu dawniej byli. Wiesz, co powiedzieli, kiedy im kazano wysłać do Saksonów misjonarzy? – przenigdy o tym nie słyszałam. – Powiedzieli, że nie wyślą do Saksonów misjonarzy, bo wtedy musieliby znosić ich obecność nawet po śmierci, przed Bożym tronem. Artur śmiał się serdecznie, ale Gwenifer nie odpowiedziała, zaledwie po chwili westchnęła głęboko.